wtorek, 16 czerwca 2015

Pokoj samobojcy...

"Myslicie pewnie, ze pokoj byl pusty.
A tam trzy krzesla z mocnym oparciem.
Tam lampa dobra przeciw ciemnosci.
Biurko, na biurku portfel, gazety.
Budda niefrasobliwy, Jesus frasobliwy.
Siedem sloni na szczescie, a w szufladzie notes.
Myslicie, ze tam naszych adresow nie bylo?

Braklo, myslicie ksiazek, obrazow i plyt?
A tam pocieszajaca trabka w czarnych rekach.
Saskia z serdecznym kwiatkiem.
Radosc iskra bogow.
Odys na polce w zyciodajnym snie
po trudnach piesni piatej.
Moralisci,
nazwiska wypisane zlotymi zgloskami
na pieknie garbowanych grzbietach.
Politycy tuz obok trzymali sie prosto.

I nie bez wyjscia, chociazby przez drzwi,
nie bez widokow, chociazby przez okno,
wydawal sie ten pokoj.
Okulary do spogladania w dal lezaly na parapecie.
Brzeczala jedna mucha, czyli zyla jeszcze.

Myslicie, ze przynajmniej list wyjasnial cos.
A jezeli wam powiem, ze listu nie bylo -
u tylu nas, przyjaciol, a wszyscy sie pomiescili
w pustej kopercie opartej o szklanke."
                                                              Wislawa Szymborska
                                                               Wiersze wybrane
                                                                Wydawnictwo a5

Mam przed soba pusta koperte oparta o szklanke, a za soba trzy nieudane proby samobojcze, dwa pobyty w szpitalu psychiatrycznym, serie elektrowstrzasow i jedenascie tabletek dziennie. Tak od lat. Wykruszylam ze swojego zycia ludzi.Zostalam sama ze swoimi koszmarami urojonymi i realnymi. Po wielu latach ciagle nie moge sie zdecydowac czy samotnosc, takie calkowite odizolowanie sie od spoleczenstwa, to ulga czy przeklenstwo. Depresja - rak duszy jak to ktos kiedys okreslil. To tylko i az brak woli zycia. Szklana klatka kiwajaca sie na brzegu czarnej dziury. W srodku ja. Warzywo za zycia. Depresja to czekanie. Czekanie na smierc, ktora sie gdzies zapodziala. Przeciez jest tylu ludzi chcacych zyc. Dlaczego im sie udaje?

W sumie nie wiem dlaczego zakladam tego bloga. Pomoc pewnie nikomu nie pomoge. Sobie chyba raczej zaszkodze. Cos mnie jednak pcha do tego, aby zaanektowac swoj kawalek netu. Chcialabym wyjsc z tej gestej mgly, w ktora sie wpakowalam. Kto wie, moze wroce tu z czyms wesolym, moze bede oplakiwac kolejny zmarnowany dzien lub nieprzespana noc, a moze zafunduje sobie rodzaj blogowej psychoterapii i skupie sie na jasnych stronach zycia, moze bedzie tez spowiedz, a moze bedzie to pozegnanie... a moze cudem znajde tu cieniutka nitke, ktora pomoze mi wydostac sie z tego czarnego labiryntu choroby psychicznej?

Na te noc wystarczy. Dobranoc.


5 komentarzy:

  1. Dobrze, że tu jesteś. Kto wie, co się wydarzy. Gorzej nie będzie, śmiem mieć nadzieję:).

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że piszesz bloga. Blog pomaga, może niewiele, ale jednak.
    Każdy koszmar się kiedyś kończy, a w blogosferze, jest wiele dobrych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, to prawda. Mam bloga dopiero kilka dni, a juz tyle zyczliwosci i dobrych rad poplynelo w moja strone.... jestem wdzieczna za kazde slowo! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisanie raczej pomoże niż zaszkodzi więc pisz, pisz kochana

    OdpowiedzUsuń