Dzisiaj przed chwila Pytlusia zerwala sie ze snu, stanela przy moim fotelu, najezyla siersc, zapatrzyla sie w kat mieszkania, w ktorym stoja ikeowskie galezie zwiazane sznurkiem, taki sobie snopek siegajacy prawie sufitu, rozszczekala sie wsciekle (jeszcze jej takiej nie slyszalam, bo ogolnie to jest nieszczekajacy piesek) tak, ze nie moglam jej uspokoic. W mieszkaniu i za drzwami cicho jak makiem zasial, a ona zamienila mi sie w pitbulka. Po jakims czasie, moze pol minuty, snopek galezi runal na ziemie w nasza strone zawadzajac o kije bambusowe w duzym szklanym sloju. Juz samo jej patrzenie w jeden punkt w mieszkaniu i ujadanie, postawily moja siersc na bacznosc, a gdy snopek i bambusy sie przewrocily to ze strachu zabraklo mi powietrza... jeszcze rece mi sie trzesa... no i co ja mam o tym myslec? To nie pierwszy taki numer w tym mieszkaniu...
A tu four amigos z przedszkola :)
Moze to mysz?
OdpowiedzUsuńhmmm... raczej chyba nie, bo nie mialaby jak i gdzie sie schowac... a i snopek stoi tak, ze zwiazany jest sznurkiem na srodku, a na dole galezie sa rozstawione wlasnie po to, aby sie nie przewrocil tak przez przypadek...
UsuńTeoretycznie to nie wierzę, ale w takiej sytuacji zapewne uwierzyłabym i... chyba poszukałabym innego mieszkania...
OdpowiedzUsuńMotylek
W takiej sytuacji to i ja bym zaczęła odmawiać zdrowaśki! :))
OdpowiedzUsuńNormalnie włosy stają dęba!
Coś wyczuła. Ups... Tylko co?
OdpowiedzUsuńNie ona pierwsza. Gdy zginął w wypadku syn mojej koleżanki, to ich sunia kilka razy, w biały dzień nagle zrywała się z posłanka, biegła do drzwi, i stała pod nimi merdając ogonkiem tak jak wtedy, gdy chłopak jeszcze żył. Bo my raczej nie cali umieramy- energia nadal gdzieś krąży.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)