poniedziałek, 28 grudnia 2015

No...

.... i przezylysmy :) Bylo wesolo, pelno ludzi, w sumie trzy dni imprezowania, kazdego dnia z innymi ludzmi, bylo przede wszystkim bardzo swiatecznie, byla pasterka, Pytlusia wariowala ze swoim kumplem Rockim, byla wniebowzieta, ze miala w koncu pieska do swojej dyspozycji przez ten caly czas, ale nie zapominala, aby mi ciagle deptac po pietach, gdziekolwiek bym sie nie poruszyla... Rocky ciagle pilnowal Bessie, wiec w sumie gdzie sie nie ruszylam to mialam za soba podwojny cien...niektorzy z gosci pytali mnie czy ja tym psom daje po kryjomu kielbase, ze tak za mna chodza :)  gdy siadalam do stolu, od razu wskakiwala mi na kolana, gdy Rocky to widzial, to tez mimo, ze za bardzo nie bylo miejsca, to wskakiwal na moje kolanka w ciemno, wiec lapalam go w locie, aby nie spadl... gdy inni jedli, ja nianczylam dwa futra na kolanach... uwielbiam te zwierzaki! Ich zabawy, przepychanki, male zazdrostki, wzajemne podkradanie zabawek i kostek i ogolne psie cwaniactwo mnie rozbrajalo... i oczywiscie jak zwykle spalam oblozona dwoma futrami...

... a teraz jak zwykle, po powrocie mam symptomy grypy, jestem polamana, miesnie jakby mi chcialy wydrzec sie ze skory, tak bola... wszystkie stawy mam bolace i opuchniete, to znaczy przede wszystkim stawy w palcach i nogi od kolan do kostek... przy oddychaniu bola mnie zebra, kregoslup az trzeszczy z bolu, nawet piety i piszczele przeszywaja pradem az po czubki wlosow... nawet powieki mam ciagle spuchniete, z reki musialam sciagnac bransoletke, bo sie luzy wypelnily opuchlizna i zaczelo cisnac... pierscionka z palca nei moglam sciagnac... itp itd... zaznaczam, ze bratowa nie wpuscila mnie do kuchni, zawsze sprawdza czy znowu  mam nogi i rece opuchniete i zamiast mnie zagonic do roboty to kaze mi siedziec na kanapie i trzymac nogi w gorze, brat sprzatnal dom, zanim ja przyjechalam, pieski bawily sie tylko ze soba i w sumie to tylko siedzialam i zagadywalam brata corke... alkoholu w ustach nie mialam... jednym slowem nie robilam nic, no moze oprocz wychodzenia z psami na spacer co kilka godzin... to jest bardzo dziwne... tylko od nich przyjezdzam w rozsypce... za kazdym razem...

Mam nadzieje, ze fajnie spedziliscie swieta, w milej atmosferze,
z ludzmi i zwierzakami,ktore kochacie lub tylko lubicie ;) Pozdrowionka!

A oto Pytlusia w swiatecznej krasie, w goscinie ;)


2 komentarze:

  1. Pytlusia wygląda uroczo! Mam nadzieję, że szybko staniesz na nogi. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciesze sie,ze swieta milo Ci minely. Mam nadzieje, ze te nieprzyjemne dolegliwosci szybko mina.
    Do siego roku!
    Motylek

    OdpowiedzUsuń