... Nierozlaczki :)
a z nienowosci to nie wychodze z domu, znowu... nie wiem kiedy wyjde, pewnie gdy mi sie leki skoncza, to bede zmuszona wyjsc do psychiatry... na swieta nie pojechalysmy nawet do brata... a u brata jakies fatum wisi - nie mieli pradu przez trzy dni, tak, ze nawet nie mieliby jak po mnie wyjechac, bo drzwi garazowe na prad, komorki wyladowane, a domowy telefon na prad, wiec nie wiedzialabym nawet dlaczego nie wyjechali... potem bratowa prowadzila corke niepelnosprawna, ktora jest wyzsza i ciezsza (bratowa jest jak kurczaczek) i poslizgnela sie i obydwie upadly. Na szczescie dziecku nic sie nie stalo, a bratowa ma rozcieta warge, podbite fioletowe oko i ogolnie jest poobijana... brat ma zapalenie kolana, wiec nie moze pracowac, chodzic, nawet lezec z bolu... to wszystko w czasie swiat... az boje sie do nich dzwonic, aby o jakims nowym nieszczesciu nie uslyszec.
Jedyna pociecha to Pytlusia, ale sie powtarzam. Uwielbia chlopaka z jej przedszkola, ktory po nia przyjezdza no i juz sie nawet z nim nie wita, tylko od razu pedzi do windy, bo tak jej sie spieszy chyba do tej swojej kolezanki... wraca z przedszkola umorusana i juz sama biegnie prosto do lazienki, bo wie, ze trzeba futro plukac... i zawsze jest tak rozbawiona, ze wariuje jeszcze po mieszkaniu przez nastepna godzine, poltorej, a potem odjezdza w objecia morfeusza i jeszcze we snie biega, bo chyba jej sie przedszkole sni... kiedys miala problem ze szczotka klozetowa, a teraz upatrzyla sobie jedna kosc i gdy daje jej te kosc, to bierze w morde i zaczyna biegac po mieszkaniu, piszczy w nieboglosy i powarkuje i probuje 'zakopac' te kosc w roznych katach mieszkania... no i wczoraj znalazlam przez przypadek te schowana kosc i znowu jej dalam, myslalam, ze juz zapomniala jak ja chciala zakopac, a ta w ryk w nieboglosy i ten sam rytual, zapomniala chyba gdzie ja ostatnio schowala, wiec znowu bieganie po calym mieszkaniu, kopanie parkietu i wrzask, ze nie moze zakopac, nie moglam jej uspokoic, ale po jakims czasie w koncu sama problem rozwiazala, przewrocila lapkami swoj kosz z zabawkami, wykopala z tego kosza wszystkie zabawki, polozyla tam te nieszczesna kosc i spowrotem wepchala do tego kosza czesc swoich zabawek i dopiero wtedy sie uspokoila! Przez ten caly czas pracy z koszem i zabawkami nie wypuscila kosci z mordki... duzo bym dala aby sie dowiedziec, co tak naprawde w tej psie glowce sie kotluje. Dostaje tyle roznych przysmakow, kosci itp. ktore przewalaja sie po podlodze i ktorymi od czasu do czasu sie zajmuje i mlaska przy tym smiesznie, a tej jednej jedynej kosci nie przepusci, musi byc schowana i juz :)