wtorek, 2 lutego 2016

Kazda...

... zabawka na wage zlota. Rwanie papieru to juz wyzsza szkola jazdy - wazniejsze chyba od zawabek. Wszystkie sa zawsze wybawione do imentu... czyli oficjalnie Pytlusia pierwszego lutego skonczyla roczek. Byla kokarda we wlosach, byly balony, byl tort, swieczka, dwoch wielbicieli czterech lap, prezenty jak widac, (albo i nie widac) no i wiecej zdjec na karcie w aparacie do ktorego wcielo mi kabelek... grrr Od jutra zaczynam przekopywac kosze wiklinowe w poszukiwaniu tego nieszczesnego kawalka czarnego kabla... bo nie zdzierze... a od ciecia dowiedzialam sie, ze ktos ciagle w biurze blokowym skarzy sie na szczekanie Pytlusi...skarga na nieszczekajacego psa! Wiem, bo zawsze jestem z nia. Nigdy nie zostawiam jej samej w mieszkaniu!  no zesz zamroczylo mnie ze wscieklosci. Powiedzialam tylko, ze Pytlusia jest u siebie i moze robic co chce, a juz najbardziej i najglosniej jak tylko potrafi ma mnie ostrzegac przed zlodziejami i wlamywaczami. Ja przez ponad dziesiec lat znosze walenie sasiadow drzwiami, glosne dyskusje na korytarzu, klotnie o kazdej porze dnia i nocy, trzaskanie drzwiami do zsypu na smieci i glosne dudnienie muzyki, nawet w srodku nocy i nie narzekam, bo sie przyzwyczailam, a ta psina jest ze mna tylko prawie rok i jeszcze duzo wody uplynie zanim sie przyzwyczai do tej holoty za drzwiami... wiec jak sie komus nie podoba jej szczekanie, to niech wreszcie zacznie chodzic na paluszkach po korytarzu, abym ja wreszcie miala swiety spokoj, a pies nie musial uciszac towarzysia szczekaniem. Niech sobie palant zwalcza przyczyne, a nie skutek. Ja sie rozkrecilam, a ciec zaczal sie smiac i wmawiac mi, ze on ani nikt w biurze nie bierze tych skarg na powaznie,  ze od tak mi powiedzial, bo chcial zagadac...bo przewaznie ci sami ludzie regularnie biegaja do nich skarzyc sie na wszystko, nawet na sasiadow z innych pieter... zebym wiedziala, ze sporo ludzi to ma problemy i biora rozne leki i im odbija, wiec go pocieszylam, ze ja juz bylam w psychiatryku dwa razy, czasami o lekach zapominam i wtedy nie recze za siebie jak mi ktos bedzie po pietach deptal :)))))


4 komentarze:

  1. Ale ma zabawek:)
    Jest w czym wybierać!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) a w sypialni stoi drugi taki kosz wypelniony po brzegi. Co jakis czas wymieniam jej te zabawki i za kazdym razem cieszy sie jakby nowe dostala. Najlepsze w tym wszystkim jest to, ze ona bawi sie tymi wszystkimi zabawkami prawie po rowno. Ja wkladam wszystko do kosza, a ona systematycznie merdajac ogonkiem te zabawki wyciaga zadowolona i sie z nimi wyglupia. Dawanie jej zabawek to czysta przyjemnosc :) Ubran to tez chyba ma wiecej ode mnie ;) No owinela mnie sobie wokol lapy i nie ma na to rady :)

      Usuń
  2. Psiarze tak mają. Wchodzę do sklepu, wychodzę z bułkami dla siebie, przysmakami dla psa, czymś pysznym dla kota, żwirkiem do kuwety itp, itd.... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o to to to... dokladnie tak... na przyklad wczoraj mialam na obiad lososia z kuskusem i czyms tam jeszcze... ja zjadlam kuskus z czyms tam jeszcze, a nad lososiem pracowala Pytlusia... albo ja zupke chinska z torebki, a ona cielecinke itp. To jest nieuleczalne :))

      Usuń